Komentarze: 0
Nareszcie tak długo oczekiwane luzy... chociaż to ma też gorsze strony. Nio ale cieszmy się niechodzeniem do szkoły! Wczoraj był ostrpo zakręcony dzień. Rano powlekłam się do szkoły, ale nie na długo bo potem popełzłam na światełko pod ratusz. Troszke się nachodziliśmy, ale było bardzo fajnie. później zbiórka, angielski, dom. Nio i wieczorkiem pojechalam do Marty, a raczej pojechalyśmy bo ona byla ze mną. Spalam u Martu, bardzo fajnie było. Uświadomiłam sobie teraz, że przyjaźń to naprawde coś wspaniałego. To się poprostu unosi wręcz w powietrzu. I dobse! Rano tzn, o 11 pojechalyśmy do hufca na wigilie szczepu i też było świetnie! Obprzytulałam się chyba z całym szczepem (albo prawie....są przecież wyjątki takie jak np. kret...) Tyle ludzi się naszło, że klimat był poprostu KUL. Był także on... Jezu co ja mam zrobić, żeby... buuu! nio nieFiem już sama. Ale poznałam na epulsie przemiłego osobnika... na name mu Marcin i jest naprawde przemiły... niop osobiście początek wolnego uważam za bardzo udany, nio może z wyjątkiem tego że znów mi wróciło z ktosiem.... ChLiP :( Małysz niestety nic nie wyskakał dziś szczególnego. Mam nadzieje, że się jeszcze rozkręci. ktoś ktoś! bububu!!! =D